Najpierw pandemia COVID-19, potem wybuch wojny na Ukrainie. Polscy producenci w ostatnim czasie nie mają powodów do optymizmu. Wiele wskazuje, że w najbliższym okresie czeka nas impas w polskim przemyśle.
PMI (Purchaising Menagers Index) to wskaźnik aktywności gospodarczej obliczany na podstawie ankiet wśród menadżerów przedsiębiorstw. Wartość PMI powyżej 50 punktów oznacza ożywienie sektora, natomiast indeks poniżej tego progu uznaje się za pogorszenie nastrojów.
Lipcowy wskaźnik PMI dla polskich firm opracowany przez firmę S&P wyniósł 43,5 pkt. Jest to wynik o 1,6 pkt gorszy od czerwcowego badania.
Analizy S&P wskazują, że badanie wykazało pogłębienie spowolnienia w polskim sektorze przemysłowym.
– Wielkość produkcji, liczba nowych zamówień, eksport, zatrudnienie i aktywność zakupowa spadały w lipcu szybciej niż w czerwcu w związku z powszechnymi doniesieniami o słabości popytu. Ten brak popytu wywarł również dalszą presję na obniżenie cen, przy czym zarówno koszty zakupu środków produkcji, jak i ceny sprzedaży spadły w najszybszym tempie w historii badania – czytamy w komentarzu do analizy S&P.
Według analityków liczba nowych zamówień spadła najszybciej od ośmiu miesięcy. Natomiast wartość nowych zamówień jest najgorsza od maja 2020 r., kiedy miała miejsca I fala pandemii koronawirusa.
Warto podkreślić, że stagnacja występuje nie tylko w polskim przemyśle. Równie źle wygląda sytuacja w całym rynku europejskim. Indeks PMI w strefie euro jest gorszy niż w Polsce – wynosi 42,7 pkt. Natomiast w Niemczech spadł do 38,9 pkt, co jest najniższym wynikiem od czasów pandemicznych.
Dodaj komentarz