Fabryki w Polsce

Twórca przemysłowej Łodzi czy ciemiężyciel robotników?

– W jakim stylu widziałby Pan swoją rezydencję? – miał zapytać Hilary Majewski, znany łódzki architekt. – Co znaczy w jakim stylu? Ja mogę zapłacić za wszystkie style naraz – miał odpowiedzieć Izrael Poznański. Rzeczywiście, na przełomie XIX i XX wieku był on jednym z najbogatszych przemysłowców na terenie ówczesnej Europy. Jego majątek oscylował wokół 11 mln rubli. Jak zbudował swoje „przemysłowe imperium”? Poznajcie historię jednego z łódzkich „królów bawełny”.

Poznański przyszedł na świat w 1833 roku w Aleksandrowie Łódzkim. Pochodził z żydowskiej rodziny. Jego ojciec był drobnym kupcem. Rok po narodzinach Izraela, rodzina Poznańskich przeniosła się do rozwijającego się przemysłowo miasta – Łodzi. Dzisiaj „miasto włókniarzy” to ogromna metropolia. Gdy Poznańscy przybywali do Łodzi, miasto liczyło kilkanaście tysięcy ludności. W 1915 roku w Łodzi żyło już w nim 600 tysięcy mieszkańców.

Ojciec Izraela – Kalman Poznański wykorzystał szansę, którą dawało przeniesienie się do dużego miasta. Z powodzeniem rozpoczął handel artykułami włókienniczymi, tasiemkami, lnem czy bawełną. Stawał się coraz bardziej zamożnym człowiekiem. Otworzył sklep na Starym Rynku, a także jako pierwszy wybudował tam dom murowany.

Kalman miał piętnaścioro dzieci. Do każdego z nich przykładał znaczenie, ale to swojego najmłodszego syna – Izraela, jako jedynego posłał do Szkoły Niemiecko-Rosyjskiej. Młody Poznański wiele się tu nauczył, przyswoił języki obce, które z pewnością później pomogły mu w prowadzeniu przedsiębiorstwa. Izrael, mając kilkanaście lat władał niemieckim, rosyjskim, polskim i jidisz.

To właśnie najmłodszy syn pomagał ojcu w prowadzeniu interesów. Prawdopodobnie Kalman dostrzegł w nim swojego zastępcę i to jemu zdecydował się przepisać większą część swojego majątku. To był dobry fundament dla przyszłego przemysłowca.

Początki

Portret Izraela Poznańskiego. Fot. Wikimedia Commons

Portret Izraela Poznańskiego. Fot. Wikimedia Commons

1851 to ważny rok dla 18-letniego Izydora. Żeni się on z Leonią Hertz, córką żydowskiego finansisty z Warszawy. Wśród badaczy dziejów Poznańskiego trwa spór, w jakim stopniu małżeństwo z Leonią przyczyniło się do rozkwitu jego przedsiębiorstwa. Nie ulega jednak wątpliwości, że córka Mojżesza Hertza wniosła do małżeństwa istotny posag (750 rubli) oraz możliwość nawiązania ważnych znajomości.

Należy stwierdzić, że Poznański nie zaczynał od zera – miał niezły start w dorosłość. Niemniej status quo nie interesował Izraela , który- jak w większość przedsiębiorców – chciał powiększać swój majątek. Oprócz kontynuowania dzieła ojca, założył dom handlowy i manufakturę, gdzie rozpoczął produkcję tkanin. Swoje doświadczenie biznesowe rozwijał u boku  Karola Scheiblera, który był później jego głównym konkurentem. Poznański pośredniczył w interesach niemieckiego fabrykanta, można powiedzieć, że pełnił rolę przedstawiciela handlowego.

Zakłady Poznańskiego przynosiły coraz lepsze zyski. Jeżeli w 1859 roku jego warsztaty tkackie przynosiły dochód 6 tysięcy rubli, to pod koniec lat 60-tych XIX wieku produkty Izraela były warte 23 tysiące. Poznański systematycznie zwiększał produkcję.

Król bawełny – wizjoner

Wielki kompleks przemysłowy i mieszkalny to było marzenie Izraela Poznańskiego. Chciał on wybudować fabrykę, a w niej dzielnicę robotniczą oraz własną rezydencję. Kiedy zaczęła się ta droga? W 1871 roku zaczął wykupywać ziemię przy ulicy Ogrodowej w Łodzi. To tutaj rozpoczęła się budowa 30-hektarowego „imperium bawełnianego”.

Jednak nie była to inwestycja wolna od ryzyka. Poznański zaryzykował i kupił 200 krosien mechanicznych, które były napędzane maszyną parową. Opłaciło się – to był ogromny przełom technologiczny. Trzeba dodać, że w inwestycji pomogły mu znajomości jego żony. Jak podaje, Michał Matys, Izrael Poznański otrzymał pożyczkę z Banku Dyskontowego, którą załatwił mu… teść.

W 1872 roku Poznański miał własną tkalnię mechaniczną. Stopniowo wznosił kolejne elementy swojego wizjonerskiego projektu: czteropiętrową przędzalnię, farbiarnię, drukarnię tkanin. Z biegiem czasu Poznański wybudował obiekty, które miały wspomagać pracę fabryki – odlewnię maszyn, elektrownię, gazownię, cegielnię czy ślusarnię. Fabryka posiadała też własną straż pożarną.

Jeżeli przed budową fabryki, zyski Poznańskiego osiągały kilkadziesiąt tysięcy rubli, to niedługo po rozpoczęciu pracy wielkiego zakładu przy ul. Ogrodowej, Poznański zarobił ponad milion. Swoje towary z powodzeniem sprzedawał na terenie całego Imperium Rosyjskiego.

– Fabryka wznosiła się jak potężny zbiornik siły, której tchnienie zdawało się przypłaszczać do ziemi te szeregi nędznych, pokrzywionych domów. Czuć było, że te wielkie gmachy, huczące setkami maszyn, z wolna wysysają całą żywotność tej starej dzielnicy – pisał Władysław Reymont, który niechętnie opisywał działalność Poznańskiego.

Równocześnie zaczął spełniać się drugi element marzeń Poznańskiego – nieopodal fabryki wybudowano osiedle robotnicze, z własną szkołą, sklepami i szpitalem fabrycznym.

Na samym końcu łódzki fabrykant wybudował rezydencję dla swojej rodziny. Był już wtedy na tyle bogaty, że mógł sobie pozwolić na całkowitą dowolność w wyposażeniu swojej posiadłości. W 1900 roku majątek Poznańskiego był wyceniany na 11 mln rubli.

Wyzyskiwacz?

Trzeba wiedzieć, że druga połowa XIX wieku to rozkwit dzikiego kapitalizmu. Liczył się interes i zysk przedsiębiorcy, a losy pracownika schodziły na dalszy plan.

Tak też było w fabryce Poznańskiego, która zatrudniała 7 tysięcy pracowników. Dniówka w zakładzie trwała 16 godzin, robotnicy byli mocno eksploatowani. Poznański nie uznawał dnia wolnego w święta kościelne. Dlatego gdy w Święto Matki Bożej Gromnicznej łódzcy pracownicy zastrajkowali – zostali pobici i surowo ukarani. Ci, którzy się uchylali od pracy musieli zapłacić 3 ruble. Poznańskiemu zarzuca się także brak opieki nad bezpieczeństwem pracowników. W fabryce przy ul. Ogrodowej często dochodziło do wypadków śmiertelnych lub ciężkich zranień podczas pracy.

Z drugiej strony głosy o bezwzględności Poznańskiego można uznać za nieco przesadzone. Obrońcy łódzkiego fabrykanta zwracają uwagę, że Poznański wypłacał odszkodowania robotnikom za wypadki podczas pracy, zaś jeżeli któryś z pracowników zmarł w fabryce to jego rodzina otrzymywała hojne odszkodowanie. Michał Matys zwraca uwagę, że gdy w 1890 roku przędzalnia Poznańskiego się spaliła, to ten nadal płacił swoim pracownikom. Warto także podkreślić, że Izrael Poznański wyłożył dużą kwotę pieniędzy na powstanie dwóch szpitali ( w tym jednego – robotniczego) oraz przytułków. Sfinansował również część budowy Politechniki Warszawskiej czy obiektów sakralnych – kościoła, cerkwi i synagogi.

Dalsze losy

Ogromna fortuna nie zapewniła jednak łódzkiemu fabrykantowi zdrowia. Zmarł w 1900, mając jedynie 57 lat.

Po jego śmierci udziały w Towarzystwie Akcyjnym Wyrobów Bawełnianych I.K. Poznański objęli synowie Poznańskiego. Z biegiem czasu, nastała niekorzystna koniunktura i fabryka popadła w coraz większe długi. Już w II Rzeczpospolitej własność fabryki została sprzedana włoskiemu inwestorowi.

W latach „Polski Ludowej” dawne zakłady Poznańskiego zostały znacjonalizowane i zaczęły funkcjonować jako Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego.

Dzisiaj stara fabryka Poznańskiego pełni zupełnie inną rolę. Nieopodal ulicy Ogrodowej w Łodzi, na miejscu zakładu przędzalniczego stoi Centrum Handlowe „Manufaktura”. Zaś w 2015 roku zabytkowa przędzalnia i dawna brama fabryki zostały uznane, jako pomniki historii.

Dzisiaj Izrael Poznański, razem z Karolem Scheiblerem oraz Ludwikiem Geyerem jest nazywany „królem bawełny”. Istotnie, fabryka, którą uruchomił w latach 70-tych XIX wieku była największą i najnowocześniejszą w tej części Europy. Jednakże, Poznański to także jedna z ważniejszych postaci w dziejach Łodzi. Warto się zastanowić, jaką rolę pełniłoby dzisiaj to jedno z największych polskich miast, gdyby nie inwestycje takich przedsiębiorców jak Poznański.

Autor: Piotr Juchowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *