Ekipa Jana Wyżykowskiego. Fot. KGHM
Jan Wyżykowski podczas poszukiwań złóż miedzi. Fot. KGHM
To było arcytrudne zadanie. Większość naukowców przestrzegała – „tam nie ma miedzi”. Wiele pomiarów i badań – przeprowadzanych na przestarzałej technologii – również nie wskazywało na występowanie rud tego metalu. W dodatku presja władz i bezpieki, które coraz bardziej nieufnie przyglądały się działalności geologów. Jednak dzięki konsekwencji Jana Wyżykowskiego złoża miedzi zostały odkryte, a okolice Lubina stały się jednymi z największych na świecie zasobów surowca.
Być może poszukiwania rudy miedzi na Dolnym Śląsku potoczyłyby się inaczej, gdyby Jan Wyżykowski wybrał inną drogę życiową. A początkowo wiele na to wskazywało. Urodzony w 1917 r. w Haczowie na Podkarpaciu Jan od dziecka wyróżniał się zamiłowaniem do nauki.
Wyżykowski chciał zostać księdzem, rozpoczął studia teologiczne, jednak jego plany przerwała wojna. Po jej zakończeniu postanowił zmienić drogę życiową. Rozpoczął studia na Wydziale Górniczym AGH w Krakowie. Aby zdobyć jak najwięcej doświadczenia pod ziemią, jeszcze podczas studiów rozpoczął praktyki w kopalniach, gdzie pracował m.in. jako asystent kierownika ruchu górniczego.
Instytut Geologiczny
Jednak jedną z ważniejszych decyzji w życiu Wyżykowskiego było związanie się z Państwowym Instytutem Geologicznym w 1951 roku. Powierzono mu tam zadanie eksploracji złóż miedzi na terenie Dolnego Śląska.
Wyżykowskiemu przyszło działać w niełatwych czasach – apogeum stalinizmu i wszechwładzy bezpieki. Jak jednak podkreślała jego żona Kazimiera – Jan Wyżykowski nie ingerował w te kwestie, poświęcając większość czasu i energii na poszukiwania rud miedzi.
– To były ciężkie czasy. Jan był naukowcem pochłoniętym swoją pracą. Był gościem w domu. Jak tylko przyjeżdżał, od razu mówił kiedy ma następny wyjazd. Byłam młoda, ale rozumiałam to – wspominała dla portalu głogow.naszemiasto Kazimiera Wyżykowska – Mąż się nie zajmował polityką, nie interesowały go takie sprawy. Tylko miedź.
Nim jednak nastąpiło odkrycie surowca, Wyżykowski musiał zainteresować swoimi koncepcjami. A wielu naukowców się od nich dystansowało.
Przebić się przez mur
Większość geologów podkreślała, że gdyby złoża miedzi występowały na terenach na północ od Wrocławia, to jeszcze przed wojną zostałyby one odkryte przez Niemców. Wszak posiadali oni mapy, prowadzili prace poszukiwawcze, ale rudy tego metalu nie odnaleźli.
Jednym z niewielu, którzy wskazywali na możliwość występowania miedzi na tych terenach był prof. Józef Zwierzycki. To dzięki jego wsparciu i wiedzy Jan Wyżykowski mógł prowadzić swoje badania, a te były żmudne i czasochłonne.
Pierwsze wiercenia, prowadzone w Gromadce, Ruszowicach i Gajkach zakończyły się niepowodzeniem. Towarzyszyły im liczne awarie, gdyż pracownicy mieli do dyspozycji przestarzały sprzęt. Aż w końcu, po prawie sześciu latach od rozpoczęcia badań ekipa Wyżykowskiego mogła pochwalić się historycznym odkryciem.
Ekipa odkrywkowa
Do prac odkrywkowych w Sieroszowicach – gdzie prowadzono poszukiwania – zjeżdżali się wiertnicy z całej Polski. Robotnicy obdarzali inżyniera Wyżykowskiego ogromnym szacunkiem. Ceniono go za skromność i uczciwość.
Jednym z członków ekipy Wyżykowskiego był młody pomocnik wiertacza Stanisław Pasternak, który podobnie jak Wyżykowski przyjechał do Dolnego Śląska z okolic Sanoka.
Był 23 marca 1957 roku, kiedy to 24-letni Stanisław pracował na trzeciej zmianie nad otworem wiertniczym w Sieroszowicach. Padał bardzo mocny deszcz, a pracownicy nie posiadali strojów ochronnych, byli przemoczeni. – Ułożyłem w skrzynce rdzeń wyciągnięty z odwiertu badawczego, z głębokości 643 metrów – wspomina pan Stanisław – Pamiętam, jakby to działo się wczoraj. Było tego z pięć metrów. Najpierw dolomit, potem ruda miedzi i biały piaskowiec. Okruszcowane. Nie wiedzieliśmy, co to może być, ale ułamałem kawałek łupku. Łatwo się topił. Przyjechał kierownik, a potem Jan Wyżykowski, który prowadził prace. Od razu stwierdził, że jest nawet trzy procent miedzi. Skąd wiedział? Nie wiem – wspominał po latach Stanisław Pasternak na łamach „Gazety Wrocławskiej”.
Wyżykowski natychmiast zawiózł próbkę materiału do Państwowego Instytutu Geologicznego, gdzie przeprowadzono niezbędne badania. Cztery rdzenie przywiezione z Dolnego Śląska zostały przeanalizowane przez Andrzej Rydzewskiego, początkującego specjalistę petrografii. – Byłem bardzo zestresowany, trzęsły mi się ręce, gdy wkładałem preparat pod mikroskop. To na podstawie mojej opinii miała zostać sporządzona pierwsza informacja o złożu, przekazana do władz Instytutu oraz Centralnego Urzędu Geologii – powiedział Andrzej Rydzewski, emerytowany kierownik Zakładu Złóż Metali PIG – Na szczęście spojrzałem w mikroskop i nie miałem wątpliwości. Rdzenie z Sieroszowic zawierały chalkozyn. Badania laboratoryjne to potwierdziły – wspomina Andrzej Rydzewski.
Wyżykowski miał rację. Co więcej kilka miesięcy później, w sierpniu 1957 r. ekipa geologa odkryła podobnej jakości złoża miedzi w okolicy Lubina.
Co pozostawił?
Badania Wyżykowskiego i jego współpracowników doprowadziły do odkrycia największego w Europie i jednego z największych na świecie złóż rudy miedzi. Inżynier z Haczowa za swoje osiągnięcie był wielokrotnie odznaczany państwowymi nagrodami. Na początku lat 70. przedstawił „Projekt poszukiwań cechsztyńskich rud miedzi na obszarze zachodniej części monokliny przedsudeckiej, perykliny Żar i niecki północnosudeckiej”. Niestety dr Wyżykowski nie doczekał się jego realizacji. Zmarł przedwcześnie w 1974 r., a trumna z jego ciałem spoczęła w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach.
Działalność Jana Wyżykowskiego miała bezprecedensowe skutki. Ze zniszczonego i zaniedbanego po wojnie regionu stworzono jeden z najbogatszych obszarów gospodarczych. Zmiany, które nastąpiły w infrastrukturze w rejonie Lubina, Legnicy czy Głogowa były zdeterminowane odkryciami ekipy geologa.
Jednak to, co przede wszystkim zawdzięczamy Janowi Wyżykowskiemu to stworzenie fundamentów polskiego przemysłu miedziowego. Utworzona kilka lat po odkryciach Wyżykowskiego spółka KGHM to obecnie jeden ze światowych liderów produkcji miedzi. Więcej o produkcji tego metalu w KGHM dowiecie się z odcinka programu „Fabryki w Polsce”, który nagraliśmy w kopalniach i zakładach tej firmy.
A jak należy zapamiętać Wyżykowskiego? Oto fragment jednego z dialogów w powieści Stanisławy Fleszarowej-Muskat:
– O doktorze Wyżykowskim też musisz napisać!
– O kim? Co mi tu jakichś doktorów mieszasz?
– To doktor geologii. On odkrył naszą miedź. Właściwie wbrew wszystkim. Bo wszyscy mówili, że tu miedzi nie ma, Niemcy i Polacy. A on się uparł. Najpierw precyzyjnie określił granice morza cechsztyńskiego….
Dodaj komentarz