Przemysłowe historie

#PolscyPrzemysłowcy: Baczewscy

Ich alkohole w okresie międzywojennym znał cały świat. Na rozpoznawalność marki pracowało kilka pokoleń lwowskiej rodziny, a każdy z przedstawicieli generacji dołożył jakąś cegiełkę do sukcesu.

Rok 1782, wieś Wybranówka, niecałe 50 kilometrów od Lwowa. To tam zaczęła się historia marki Baczewski. Lejb Baczeles, zakładając niewielką manufakturę alkoholi zapewne nie zdawał sobie sprawy, że rozpoczął długą rodzinną tradycję. Pracownicy jego fabryki zajmowali się produkcją spirytusu i czystej wódki, choć w zakładzie powstawały także rosolisy, czyli aromatyzowane likiery z płatków róż.

Po śmierci Lejba biznes przejął jego wnuk – Mayer, który kilka lat później został… Leopoldem Maksymilianem Baczewskim. Przyjął on chrzest i dokonał polonizacji, bowiem Baczelesowie byli pochodzenia żydowskiego.

Leopold zdecydowanie postawił na rozwój rodzinnego biznesu. Jego celem było oparcie produkcji na nowatorskich metodach rektyfikacji spirytusu, dzięki czemu alkohole mogły być czystsze i łagodniejsze w smaku. Baczewski zakupił tzw. kolumnę Coffeya, czyli urządzenie skonstruowane przez irlandzkiego inżyniera, przeznaczone do rektyfikacji spirytusu. Nowa technologia miała wpływ na jakość wyrobów, a lwowianin zaczął wyprzedzać liczną konkurencję.

Technologia i reklama

Leopold Baczewski doprowadził do rozwoju rodzinnego przedsiębiorstwa, jednak największą ekspansję na rynku przeprowadził jego syn – Józef Adam Baczewski. To najbardziej znany przedstawiciel lwowskiej rodziny. Nim przejął rodzinne przedsiębiorstwo, Józef aktywnie działał poza biznesem – ukończył Wydział Technologii Uniwersytetu Lwowskiego, brał udział w powstaniu styczniowym, udzielał się także jako działacz społeczny w legalnych organizacjach galicyjskiej autonomii.

Sto lat po założeniu firmy przez swojego pradziadka, Józef Adam Baczewski przejął rodzinny biznes. Klucz do jego sukcesu to technologia i reklama. Lwowianin uruchomił w fabryce alkoholi najnowsze urządzenia sprowadzane z Europy Zachodniej. Podobnie jak jego ojciec, dbał także o modernizację rafinerii spirytusu.

Baczewski chciał, by jego produkty wyróżniały się nie tylko w smaku alkoholi, ale także w estetycznym wyglądzie. Z tego powodu zainwestował w szklane opakowania, w których znajdowały się wódki marki Baczewski. Zatrudnieni przez niech styliści projektowali przejrzyste, kryształowe butelki i karafki. Wiele z nich miało finezyjne i nowoczesne kształty.

Produkty rodziny Baczewskich zaczęły być popularne w całym regionie.

Kolejne pokolenia

Józef A. Baczewski zmarł w 1911 r., jednak jego śmierć nie przerwała rodzinnej produkcji. Biznes pielęgnowali jego synowie – Leopold i Henryk, a następnie wnukowie – Stefan i Adam, którzy rozwijali produkcję już w niepodległej Polsce. Podobnie, jak wcześniejsze generacje, konsekwentnie stawiali na dobrą organizację produkcji oraz marketing.

„Fabryka posiada 2 maszyny parowe o sile 125 kilowatów, 14 motorów o łącznej sile 70 kilowatów, 3 dynamo o łącznej sile 500 amperów; 1 turbo-dynamo o sile 200 amperów i cały szereg pomp parowych. Rafineria posiada 3 aparaty rektyfikacyjne systemu Barbeta-Pompego i Savala o sprawności 336 hektolitrów dziennie, 5 aparatów do destylacji ziół i innych surowców oraz prasy hydrauliczne; personel techniczny liczy 20, administracyjny – 30 osób oraz 300 robotników. Zdolność wytwórcza fabryki wynosi dziennie 4, 5 wagonów” *– to opis fabryki wódki marki Baczewski. Nie ma wątpliwości, że dla Baczewskich istotna była odpowiednia technologia do produkcji alkoholi.

Podczas, gdy Józef A. Baczewski chciał wypromować swoje wyroby dzięki atrakcyjnym opakowaniom, to kolejne pokolenia stawiały na inny rodzaj marketingu. W prasie umieszczano humorystyczne rysunki poświęcone rodzinnej marce alkoholi. Do obrazów dołączano zabawne wierszyki, np: „Ewa skarży się wszędzie, że mąż niedołęga, esencja Baczewskiego wiele stadeł sprzęga” czy „Całus lubią mężczyźni, ale najczęściej baby, czysta wódka polska większe ma powaby”.

Kolejna generacja rodzinnego biznesu musiała radzić sobie z państwowym monopolem spirytusowym, który uruchomiono w 1924 r.  Produkcja alkoholu pozostawała w rękach prywatnych przemysłowców, jednak musieli oni odsprzedawać państwu całość wytworzonej czystej wódki. Temu także Baczewscy potrafili sobie sprostać. Ominęli przepisy, stawiając na produkcję i sprzedaż destylatów owocowych i likierów, których państwowy monopol nie dotyczył.

Ponadto nowe przepisy spowodowały, że Baczewscy jeszcze bardziej postawili na eksport swoich produktów. To była udana ekspansja.  Ich alkohole zaczęły być znane w Europie, USA, a nawet w Australii, gdzie lwowska spółka otrzymała specjalną nagrodę.

Rodzinny biznes Baczewskich, jak w wielu podobnych historiach, przerwał wybuch II wojny światowej. Podczas niemieckich nalotów na Lwów fabrykę doszczętnie zniszczono. Natomiast Stefan i Adam Baczewscy zostali aresztowani, a następnie zamordowani przez Sowietów. W rodzinnej fabryce uruchomiono zakład produkujący materiały ścierne.

W 1956 r. ocalała rodzina odzyskała prawa do produkcji pod marką Baczewski. We Wiedniu powstała fabryka wytwarzająca alkohole. Przez lata produkt nie mógł być sprzedawany w Polsce. Dopiero w 2011 r. alkohole marki Baczewski znów można znaleźć w polskich sklepach.

 

*cyt za. S. Koper, T. Stańczyk, Ostatnie lata polskiego Lwowa, Warszawa 2022.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *