Była to największa fabryka w południowej Polsce, a może i jedna z największych w tej części Europy. Pierwsza polska spółka akcyjna. Licząca 120 zakładów produkcyjnych, 35 tysięcy pracowników, 80 tysięcy hektarów obrabianej ziemi. Dlaczego nie udało się więc uratować Igloopolu – kombinatu rolno-przemysłowego z Dębicy?
Początki przedsiębiorstwa nie wskazywały, że może z niego wyrosnąć przemysłowa potęga. Już w latach 50. XX wieku w Dębicy – wtedy miasteczku liczącym ok. 10 tys. mieszkańców – produkcję uruchomiło Przedsiębiorstwo Przemysłu Chłodniczego. Jednak prawdziwy rozwój przemysłu rozpoczął się w drugiej połowie lat 70., kiedy do przedsiębiorstwa przyłączono kolejne chłodnie – z Tarnowa, Krakowa i Dwikoz (woj. sandomierskie), a także upadający 200-hektarowy PGR ze Straszęcina.
W dniu 1 lipca 1978 roku podjęto decyzję o utworzeniu Kombinatu Przemysłowo-Rolnego Igloopol w Dębicy. Chodziło o połączenie sił przemysłu przetwórstwa spożywczego z rolnictwem w jedną całość. Choć w rzeczywistości w dębickim kombinacie zgromadziło się o wiele więcej dziedzin produkcji.
Pięć chłodni, zakład budowlany oraz zakład metalowy. 233 hektary ziemi do obrobienia. Początki Igloopolu raczej nie zapowiadały utworzenia przemysłowego imperium, które kilka lat później miało rozprzestrzenić się na całą Polskę.
Wycieczki oglądały ich sprzęt
Jednym z podstawowych elementów działalności kombinatu było rolnictwo. Utworzono sieć własnych gospodarstw rolnych, poprzez przejmowanie kolejnych PGR-ów. W 1984 r. do Igloopolu należało już dziewięć dużych gospodarstw na południowym pasie Polski.
Szczególnie warto zwrócić uwagę na tereny rolnicze na terenie Bieszczad, gdzie także istniały zakłady dębickiego kombinatu. Według niektórych relacji, przyjeżdżali tu pracownicy z całej Polski – skuszeni niezłą pensją i atrakcyjnymi widokami.
Zachęcał ich również stopień mechanizacji rolniczej na bieszczadzkich terenach Igloopolu.
„Gdy w Tarnawie Niżnej – oddziale Smolnika – przy sprzyjającej pogodzie zbierali ze 100 ha dziennie, to po drugiej stronie granicy stały wycieczki by obejrzeć mechanizację” – przedstawiano w jednym z artykułów w „Gromadzie – Rolniku Polskim”.
Ekspansja
Władze Igloopolu nie zamierzały jednak poprzestać na południowej Polsce. Dębickie przedsiębiorstwo w latach 80. zaczęło wchłaniać kolejne gospodarstwa rolne, np. na Pomorzu czy w rejonie Zielonej Góry. – Igloopol przeznaczał ogromne nakłady finansowe na modernizację i rozbudowę przejętych gospodarstw. W tym na park maszynowy i rekultywację gruntów, m.in. na nagłośnioną na cały kraj rekultywację w Wołosatem, prowadzoną za pomocą ładunków wybuchowych – zauważył autor bloga o historii Igloopolu (http://historiaigloopolu.blogspot.com/).
W 1989 roku gospodarstwa dębickiego przedsiębiorstwa stanowiły 80 tysięcy hektarów ziemi. Do tego planowano przejęcie kolejnych 20 tysięcy hektarów. Tak się jednak nie stało.
Twórca Igloopolu
Z historią dębickiego kombinatu nierozerwalnie wiąże się postać Edwarda Brzostowskiego. To działacz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, przez pewien czas także członek ORMO. Jednak przez historię zostanie zapamiętany głównie, jako twórca potęgi Igloopolu.
Z dębickim przedsiębiorstwem związał się jeszcze w latach 50., gdzie awansował na kolejnych stanowiskach produkcyjnych. Przełomowy okazał się rok 1969, kiedy powierzono mu funkcję dyrektora Chłodni Składowej w Dębicy.
W rejonie Rzeszowszczyzny istniało wiele chłodni. Jednakże z powodu złej organizacji pracy, część z nich przynosiła straty. Brzostowski i jego współpracownicy wykorzystali sytuację i do Igloopolu, gdzie przetwarzano mrożoną żywność – przyłączano kolejne zakłady. Pracownicy dębickiego przedsiębiorstwa zajmowali się m.in. produkcją wód gazowanych, piwa, lodów i wyrobów mięsnych.
„W Zakładach Przemysłowych Igloopol w Dębicy na dobę produkuje się około 50 ton lodów, 13 ton wędlin, 50 ton konserw i odżywek, 23 tony wyrobów kulinarnych, 25 ton wyrobów owocowo-warzywnych, 150 tysięcy sztuk butelek piwa. W każdy dzień samochody ze znakiem śnieżynki dowożą produkty Igloopolu do różnych rejonów kraju” – czytamy w gazetce zakładowej z czerwca 1989 roku.
W planach były kolejne inwestycje przetwórstwa spożywczego. Rozpoczęła się nawet budowa wielkich fabryk chłodniczo-przetwórczych w krakowskim Bieżanowie i w Jedlińsku pod Radomiem.
Ferrari – Igloopol
Dębicki kombinat skupiał m.in. gospodarstwa rolne, przemysł chłodniczy i przetwórstwo produktów spożywczych. Ale do tego, by wszystko funkcjonowało jak należy, potrzebne były maszyny i odpowiedni nadzór nad nimi. Na to kombinat również był przygotowany.
W niektórych fabrykach Igloopolu zajmowano się produkcją nadwozi, przyczep, naczep chłodniczych i izotermicznych. Dzięki temu wyroby kombinatu mogły być transportowane do różnych odbiorców. Pracownicy przedsiębiorstwa zajmowali się także wytwórstwem sprzętu rolniczego, m.in. bron i kultywatorów. Cześć wyprodukowanych urządzeń sprzedawano podmiotom zewnętrznym.
Niewiele brakowało, by władze Igloopolu porozumiały się z producentem z Włoch. W 1987 roku przymierzano się do rozpoczęcia produkcji ciągników rolniczych średniej mocy o nazwie Ferrari – Igloopol.
To jednak nie wszystko. Igloopol współpracował także z WSK Mielec przy produkcji usterzeń i elementów silnika samolotowego. Dębickiemu kombinatowi nie straszna była również budowlanka: posiadał trzy cegielnie i zakład prefabrykacji betonów, które wytwarzały materiały budowlane na potrzeby produkcji. Przedsiębiorstwo dysponowało też tartakami, które stwarzały możliwość szybszej i tańszej budowy zakładów produkcyjnych czy bloków mieszkalnych dla pracowników.
Nie tylko praca
Igloopol to nie tylko działalność przemysłowa, ale także usługowa, a nawet rozrywkowa. To około 180 sklepów i lokali gastronomicznych. Taką ilość punktów handlowych posiadał dębicki kombinat pod koniec lat 80. I mowa nie tylko o małych wiejskich sklepach, ale także o dużych blokach handlowych w dużych miastach.
W dodatku niektóre sklepy Igloopolu były bardzo atrakcyjne dla mieszkańców. Można w nich było kupić niektóre produkty poza reglamentacją.
Na tym jednak nie kończył się zakres działalności Igloopolu. Przedsiębiorstwo posiadało także ośrodek sportowo-wypoczynkowy, duże osiedle mieszkaniowe, bazę hotelowo-turystyczną. A także własną linię trolejbusową.
Dlaczego się nie udało?
Jeden z nieczynnych już polityków powiedział, że „imperia zwykle upadają w szczycie swojej chwały” (niesłusznie powołując się na przykład Imperium Rzymskiego). Paradoksalnie przykład Igloopolu – w pewnym sensie – potwierdza to stwierdzenie. Przecież jeszcze w 1989 roku zakład z Dębicy przejmował kolejne gospodarstwa rolne, a w planach rozpisywano nowe inwestycje. Dlaczego więc niespełna dwa lata później kombinat został zamknięty?
W 1989 roku podjęto ważną decyzję, która miała przygotować Igloopol na nową sytuację na rynku. Zarejestrowano przedsiębiorstwo jako pierwszą w ówczesnej Polsce spółkę akcyjną. Kombinat zlikwidowano, a majątek przekazano nowoutworzonej spółce, która należała m.in. do skarbu państwa (35%), pracowników Igloopolu i innych podmiotów. Choćby do klubu sportowego, spółdzielni mieszkaniowej itd.
Od tego momentu rozpoczęły się prawdziwe kłopoty przedsiębiorstwa, które w ostateczności doprowadziły do jego likwidacji. Część działaczy „Solidarności” i stronnictw antykomunistycznych kwestionowała legalność decyzji o przekształceniu w spółkę. Na czele przeciwników Brzostowskiego, który został prezesem nowej spółki, stał Józef Ślisz – szef „Solidarności Rolników Indywidualnych”, a także uczestnik obrad Okrągłego Stołu.
Ślisz oskarżał, że przekształcenie Igloopolu to uwłaszczenie nomenklatury. Że osoby powiązane z poprzednim systemem mogły przejąć ogromny majątek skarbu państwa.
Trudno rozstrzygnąć, kto w tym sporze miał rację. Faktem jest jednak, że w 1990 w spółce pojawił się likwidator, a produkcja stanęła. Pojawiły się wprawdzie propozycje jej przejęcia przez podmioty zagraniczne, ale nic z tego nie wyszło. Ostatecznie w czerwcu 1992 roku majątek Igloopolu przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa.
solidaruchy…
Bardzo wyczerpujący artykuł. W takich miejscach, fabrykach czy tez zwykłych chłodniach musi znajdować sie najlepsze wyposażenie. Można znaleźć je na kurtyny paskowe
W tych latach niszczylo sie wdzystko, aby nachapac mogli sie nowi partyjniacy i zwiazkowcy…szkoda