Dzisiaj Nowa Huta kojarzy się krakowianom ze specyficzną dzielnicą położoną w północno-wschodniej części miasta. Jednak przez wiele lat najważniejszy element tego fragmentu Krakowa stanowił ogromny zakład metalurgiczny, którego sercem był wielki piec hutniczy. Dzisiaj mija dokładnie 68 lat, od uruchomienia Huty im. Lenina (a od 1990 r. – im. T. Sendzimira)
Przez cały okres PRL dzień 22 lipca był jednym z najważniejszych świąt narodowych. Na pamiątkę ogłoszenia manifestu PKWN urządzano uroczyste akademie, organizowano przemarsze czy inaugurowano wielkie projekty. Taka sytuacja miała miejsce 22 lipca 1954 r. na terenie Nowej Huty.
Nim do tego doszło trwała wielka budowa nowej, robotniczej dzielnicy Krakowa. Aby można było wybudować wielkie osiedla, na których zamieszkało nawet 100 tysięcy ludzi, musiały nastąpić wywłaszczenia ludności wiejskiej.
Dotrzymać terminu
Jeszcze przed uruchomieniem wielkiego pieca, pracę rozpoczęły elektrownia, koksownia i aglomerownia.
– Gdy potrzeba było pracować nawet dzień i noc, to było bardzo dużo ofiarnych ludzi i tak pracowali. Dotrzymaliśmy terminu, już 22 lipca 1954 z pierwszego pieca hutniczego popłynęła surówka – opowiadał w 1976 roku w Polskim Radiu jeden z budowniczych, Józef Nadgórzański.
Uruchomienie Nowej Huty było jedną z priorytetowych inwestycji planu sześcioletniego.
W Nowej Hucie pracowało pięć pieców hutniczych. Piec nr 2 został uruchomiony rok później, a kolejny – cztery lata później. Z kolei urządzenia nr 4 i 5 rozpoczęły pracę w 1961 i 1966 roku.
W szczytowym okresie zakład metalurgiczny w Nowej Hucie zatrudniał nawet 40 tysięcy ludzi.
Dodaj komentarz