Milicz. Niewielka miejscowość, położona 60 kilometrów od Wrocławia. Jeszcze do niedawna miasto słynęło z fabryki bombek. W 2008 roku chińska konkurencja „wygryzła” ich z rynku – zakład upadł. Co zostało z tego miejsca? Czy nadal na Dolnym Śląsku produkuje się tradycyjne bombki? Odpowiedź na to pytanie może niektórych zaskoczyć.
Utworzony w 1951 roku zakład, stanowił markę samą w sobie. Produkowane bombki, wykonywane były tradycyjną, ręczną metodą. Pracownicy fabryki za pomocą palników formowali wydmuszki – szklane bombki o rozmaitych kształtach – sopli, samochodzików czy bałwanów. Następnie dekoratorzy srebrzyli i ręcznie malowali produkty, zarówno w środku jak i na zewnątrz.
Fabryka była jednym z największych producentów bombek w Polsce, choć warto podkreślić, że większość z nich szła na eksport. Zakład tętnił życiem – odwiedzało go kilkadziesiąt tysięcy dzieci rocznie, które mogły tu oglądać proces tworzenia się bombki. Fabryce przyznano nawet złoty medal Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej.
Chińska konkurencja czy złe zarządzanie?
Dlaczego więc tak dobrze prosperujący zakład musiał upaść? Najczęściej przytaczanym argumentem jest chińska konkurencja, która produkowała gorszy, ale jednocześnie tańszy produkt. Milicki zakład był bez szans w walce o pozyskanie klienta, który nie widział różnicy między tradycyjną szklaną bombką, a plastikowym produktem. Prawdopodobnie wpływ na upadek fabryki w Miliczu miał również słabnący kurs dolara. Eksport przestał być opłacalny. Czy może być jeszcze inny powód? Jak uważają niektórzy byli pracownicy, zakład nie był dobrze zarządzany. Zwracają uwagę, że panował tam przerost biurokracji. Wspominają, że ok. 30% zatrudnionych stanowiła administracja. W 2008 roku milicka fabryka ogłosiła upadłość. Do zakładu wkroczył syndyk, który sprzedał część mienia Spółdzielni Pracy w Miliczu.
Upadła fabryka – niech żyje fabryka!
Bankructwo fabryki nie oznaczało jednak końca przemysłu bombkowego w regionie. Kilka miesięcy później, z inspiracji Starostwa Powiatowego w Miliczu, siedmioro pracowników upadłego zakładu połączyło siły. Założyli Spółdzielnię Socjalną w Krośnicach (15 km od Milicza). Warto wspomnieć, że mieszkańcy powiatu borykali się z dużym bezrobociem. Dlatego też spółdzielcy wystąpili do Urzędu Pracy, od którego otrzymali istotne dofinansowanie. Za otrzymaną dotację wykupili od syndyka milickiej fabryki cześć urządzeń i materiałów potrzebnych do produkcji bombek, np. maszynę do srebrzenia czy niektóre formy.
– Nasza spółdzielnia zdecydowanie różni się swoją strukturą od poprzedniego zakładu. Zatrudniamy kilku – w sezonie trochę więcej – pracowników, ale trzeba podkreślić, że nie ma u nas przerostu administracji. Za wszystkie sprawy kadrowe i organizacyjne odpowiadam ja – mówi w rozmowie z portalem FabrykiwPolsce.pl prezes Spółdzielni Socjalnej „Szklany Świat” Marzena Hofman.
Czy fabryce udało się przezwyciężyć „plastikową” konkurencję? – Był czas, że rzeczywiście klienci zachwycali się tańszymi produktami, ale gdy parę lat później zobaczyli, że ten produkt plastikowy nie jest „wieczny”, łatwo się niszczy, zaczęli wracać do tradycyjnych bombek. Ludzie przekonali się, że szklana bombka ma inny urok, że dzięki niej choinka ma swoją duszę – mówi prezes Hofman.
Podobnie jak w Miliczu, fabrykę w Krośnicach również odwiedzają dzieci. Spółdzielnia sprzedaje swoje produkty w kraju, ale także za granicą m. in. w Niemczech, Austrii czy Holandii.
Produkowane są różne rodzaje bombek – świąteczne ( także te wielkanocne!), okolicznościowe, czy te na specjalne zamówienie klienta. Łączy je to, że są wykonane tradycyjną, ręczną metodą. W 2011 spółdzielnia otrzymała Nagrodę za Najlepsze Przedsiębiorstwo Społeczne Roku.
KOM zamiast starej fabryki
„Szklany świat” to nie jedyna wartość, która powstała z „nieszczęścia” dolnośląskiej fabryki. Dzisiaj, przy ulicy Dąbrowskiego 3 w Miliczu nie znajdziemy upadłego, zaniedbałego budynku, ale nowoczesny, innowacyjny obiekt. Ten sam syndyk, który sprzedawał krośnickiej spółdzielni dawne mienie fabryki, ogłosił przetarg na użytkowanie budynku. Wygrała je prywatna firma, która postanowiła w tym miejscu stworzyć wyjątkowe centrum – Kreatywny Obiekt Multifunkcyjny (KOM).
Dzisiaj w KOM-ie odbywają się warsztaty edukacyjne dla dzieci, mające pobudzić ich kreatywność. „Programy KOM, nastawione na wszechstronny rozwój, stanowią praktyczną aplikację Teorii Inteligencji Wielorakich, opracowaną na Uniwersytecie Harwarda przez dr. Howarda Gardnera. Zakłada ona istnienie kilku rodzajów inteligencji, operujących w bardzo szerokim spektrum ludzkiej aktywności. Pozytywne sprzężenia między nimi angażują każdą z nich, prowadząc do zrównoważonego rozwoju indywidualnego i społecznego” – czytamy na stronie internetowej KOM. „Podczas działań zgodnych z predyspozycjami uczestników, wydobywamy i uwalniamy potencjał dziecięcego umysłu. Wspieramy słabiej rozwinięte obszary aktywności, inteligencjami lepiej rozwiniętymi”.
W budynku znajdziemy specjalnie wyposażone sale edukacyjne, wielofunkcyjną aulę umożliwiającą wyświetlanie filmów, wystawianie przedstawień, organizowanie balów czy koncertów.
KOM to także obiekt, w którym nawiązuje się do dawnych tradycji budynku. Od kilku lat funkcjonuje tu… Muzeum Bombki. Gromadzi ono wielu turystów, którzy mogą zobaczyć 6 tysięcy dobrze wyeksponowanych wzorów bombek.
Na stronie internetowej możemy przeczytać: „Smaku całości dodaje fakt, iż budynek KOM do niedawna mieścił milicką fabrykę bombek, a twórczy i kreatywny duch tego miejsca jest w nim obecny do dziś”.
Zwraca na to również uwagę kierownictwo obiektu: – Przy transformacji pierwszego budynku KOM priorytetem było zachowanie oryginalnej architektury z nadaniem multifunkcyjnego charakteru, który pozwoliłby na wykorzystanie przestrzeni do realizacji kilku niezależnych wydarzeń jednocześnie – mówi menadżer KOM Izabela Brymerska i dodaje, że dawną fabrykę bez kłopotów można było dostosować do potrzeb innowacyjnych ośrodka. Z trzech istniejących budynków pozostały dwa. – Jeden z nich, typowo biurowy, idealnie pasował na zaadaptowanie go na przestrzeń szkolną, gdzie dawną halę dmuchalni, przy niewielkim powiększeniu powierzchni, przekształciliśmy na pełnowymiarową salę sportową – zauważa Brymerska.
Nowoczesna szkoła
Najnowsza inwestycja to Społeczna Szkoła Podstawowa im. A. Lindgren, która powstała z inicjatywy fundacji KOM. „Kultura edukacyjna naszej szkoły oparta jest nie na przymusie, ale na pasjach i zainteresowaniach uczniów. Nie chcemy, by nasi uczniowie z odkrywców zmienili się w wykonawców poleceń, nie chcemy, by żyli w przeświadczeniu, że na każde pytanie jest tylko jedna dobra odpowiedź, nie chcemy, by nauka kojarzyła im się tylko ze żmudną i trudną pracą” – czytamy w ofercie placówki.
Szkoła, która ma pobudzać kreatywność dzieci, musiała zostać zaprojektowana w specjalny sposób. Czuwali nad tym architekci z wrocławskiej pracowni PORT, którym zależało na zachowaniu ciągłości historii budynku:
– „Nawiązaliśmy przez skojarzenia do przestrzeni fabrycznej. We wnętrzu pojawił się system rur, pełniących funkcję siedziska, wieszaka, miejsca ekspozycji prac uczniów, wystaw, eksperymentów. Przeszklone w całości skrzydła drzwiowe, doświetlają korytarze, a swoim ornamentem zapewniają intymność, nawiązując jednocześnie do szkła przemysłowego” – powiedział dla portalu Property Design Marcin Kolanus z PORT.
Przypadek z Milicza jest budujący. Nie zawsze upadek firmy musi oznaczać obdrapany i niszczejący budynek. Udowadniają to spółdzielnia „Szklany Świat”, a także Kreatywny Obiekt Multifunkcyjny.
Czy znacie inną podobną historię? Napiszcie do nas, a my spróbujemy dowiedzieć się o niej czegoś więcej.
Dodaj komentarz